sobota, 21 marca 2015

Światowy Dzień Lasu :)

Tak, to dzisiaj las ma swoje święto.
Dla mnie powinien mieć codziennie.
Zasługuje na to jak nikt inny.
Las to magia.
Magia kształtów, zapachów, dźwięków, cieni i form...
Miejsce, w którym najmocniej czuję, że żyję.
Pełną piersią, swobodnym oddechem i spokojną głową.
Od dawna nazywam się Dzieckiem Lasu :)
Miałam kilka lat, gdy Tato zabrał mnie tam po raz pierwszy i ... przepadłam. Na zawsze.
To nieuleczalna miłość, na szczęście :)


Las jest lekarstwem na wszystko. Na pośpiech. Brak uwagi. Niezrozumienie. Samotność. Nadmiar bodźców.
Las leczy.
Przytul się do drzewa a poczujesz spokój.
Przykucnij i przyjrzyj się poszyciu a poczujesz wdzięczność, że możesz uczestniczyć w pięknym misterium.
Po prostu pójdź przed siebie a on poprowadzi się sam.
Czujesz?

Nie byłam dziś w lesie, niestety :(
Nadrobię to jutro.
Jutro będzie piękny dzień :)


Zdjęcia zrobiłam kilka dni temu, w miejscu szczególnie  mi bliskim, w miejscu gdzie czuję się "na miejscu" :)



Nasz nadworny śpiewak :)

Lecą...
Słońce zachodzi.

Tiramisu czyli poderwij mnie :)

Po włosku tirami su to zachęta do podrywu albo inaczej przebudź się, ocknij!
Mam słabość do ładnych słów a tiramisu szczególnie mi się podoba, zwłaszcza akcent na su :)
Obiecuje doznanie niezwykłe: lekkie, puchowe jak obłoczek a jednocześnie mocne i głębokie.
Delikatny smak mascarpone i słodkiego kremu z żółtek i cukru smakowicie dopełnia kawa i alkohol.
Całość obsypana chmurką gorzkiego kakao tworzy wspaniały deser idealny do filiżanki gorzkiej kawy.
Włosi podobno jadają tiramisu na drugie śniadanie, cóż - co kraj to obyczaj :)

Z podanej porcji wyjdzie tiramisu w naczyniu o wymiarach 30x20cm

500 g mascarpone
4 żółtka
4 łyżki cukru
piana z 4 białek
duży kubek (ok. 300 ml) mocnej kawy- parzę świeżą i lekko studzę
ziarenka z połowy strąka wanilii
podłużne biszkopty, ja kupiłam specjalne do tego deseru w Makro, są idealne, nie kruszą się i nie rozpadają.
Moje tiramisu zrobiłam z  zadarskim likierem Maraschino przywiezionym z Chorwacji, zapragnęłam ciekawej odmiany od klasycznego Amaretto.
Maraschino nadaje deserowi leciutką nutę gorzkiej wiśni i pomarańczy przełamaną wanilią  i aromatem róży.



Żółtka utarłam z cukrem na biały puch, dodałam ziarenka wydłubane ostrym nożem z wanilii, serek a na końcu pianę z białek ubitą na sztywno.
Kawę zmieszałam z likierem , moczyłam w niej biszkopty i układałam w płaskiej formie. Warstwę biszkoptów pokryłam masą z serka, a na nią kolejna warstwa ciastek moczonych w kawie i na to serek.
Przykryłam folią spożywczą i odstawiłam na noc do lodówki. Przed podaniem należy posypać grubą warstwą gorzkiego kakao.

Smacznego! Dajcie się poderwać! :)

                                                     Najlepiej smakuje mocno schłodzone

                Podłużne biszkopty kupione w Makro ale zwykłe tzw. języczki też mogą być.


Uległam modzie. I potrzebie. Uległam i założyłam bloga czyli blog...
 Myślałam o tym od jakiegoś czasu, potrzebowałam miejsca na wypowiedzenie swoich myśli, kulinarnych projektów i publikowanie zdjęć jakie pstrykam talerzom i garnkom :)
W każdym razie kulinarnie nie będę opowiadać już tylko na FB ale głównie tutaj.
Tutaj jest Moja Kuchnia :)
Serce mojego domu, gdziekolwiek on jest,  miejsce, które uwielbiam od zawsze, i w którym czuję się najlepiej.
Odkąd pamiętam lubiłam kuchnie, różne...
Nawet gościć się lubię w kuchni a nie na salonach :)
Kuchnia ma specyficzny klimat, może ciepło z kuchenki sprawia, że czuję się tu dobrze, może aromaty przypraw i ziół tworzą korzystną czasoprzestrzeń, w której chcę być od rana do wieczora...
Od dziś będę na Was tu czekać codziennie przy drewnianym stole i opowiadać o tym co zdarzyło się w Mojej Kuchni.
Zapraszam :)