poniedziałek, 23 marca 2015

Wczorajszym spacerem uczciłam Światowy Dzień Lasu i następujący zaraz po nim Dzień Wody.
Tak się składa , że mam niebywałe szczęście w moim ukochanym lesie mieć także wodę - piękną i czystą rzekę. Spacery po nadrzecznych skarpach to obowiązkowy punkt każdego wyjazdu na działkę.
Z niemym zachwytem obserwuję zmiany zależne od pór roku, ciągłą transformację lasu i pstrykam zdjęcia by choć trochę zatrzymać obrazy w pamięci.











Od kilku miesięcy mamy w lesie utrapienie pod postacią panów na swych ryczących i smrodzących spalinami motocyklach. Nie potrafię pojąć, jak można być takim ignorantem, by z premedytacją rozjeżdżać  z rykiem silnika leśne wertepy... Mój las zmienił się przez te parę miesięcy, nie jest już dziki i nienaruszony. Coraz więcej w nim tras wybitych oponami, coraz więcej śmieci i puszek po piwie.
Smucę się razem z wszystkimi istotami, które w nim żyją. Płaczę razem z małymi drzewkami, które nie wytrzymują naporu ciężkich maszyn i giną pod ich kołami. Duszę się razem z tysiącami małych zwierzęcych istnień toksycznymi wyziewami z rozgrzanych rur...
I krzyczę "Odejdźcie stąd! To mój dom!!

A w głębi serca wierzę w opamiętanie.
Oby nie było za późno...